:(((
Komentarze: 3
Chciałam,żeby to była optymistyczna notka.Naprawde!!:((Przyjechałam.Spotkaliśmy się...bo już nie mogliśmy wytrzymać.I tak miluśko mi się zrobiłlo .Tak ciepluśko.Dobrze.Wystarczyła TA obecność.On i ja.Poźniej już w domu-rozmowa na gadu.Jak sie okazalo po jakis 20minutach...okropna rozmowa.Zdania wyrwane z kontekstu.Fragmenty jakiś moich wypowiedzi....Pretensje.I ciagle udowadnianie,że połowa tego,co mowilam byla bez sensu.Na poczatku to mnie nie poruszalo...Ale wraz z iloscia zarzutow i poznanej"prawdy" robilo sie gorzej,bardziej przykro.Bo w jednym momencie uswiadomilam sobie,ze do tej pory nie bylam swiadoma tego,ze 90%tego co mowilam bylo wypowiedziane bez sensu.Mu sie to nie podobalo.Ale powiedzial o tym dopiero teraz.W dzien kiedy uplynelo 9miesiecy..."tego czegos".Bo teraz juz nie wiem,co to bylo.Jest?Nie wiem co bedzie..Poki co sprawa jest nierozwiazana..On milczy.Ale ja sie czuje oszukana.Jednoczesnie tak mi zle.Złosc i zal.Ze dpiero teraz.Ze tyle czasu wychodzilam na idiotke,a on nic nie mowil.Zalezy mi na TYM bardzo.Bardzo.Ale czy milosc polega na ograniczaniu tego,co sie mowi?Rezygnowaniu z tematow,ktore przez przypadek sie porusza?Czy mam mowic tylko o tym,co on lubi?Cz mam wiecznie ustępowac?Czy zastanawiac sie nad kazdym slowem ktore mam zamiar wypowiedziec?To nie ja.Ja tego nie potrafie.A on tego nie rozumie.Co robic?Jesli mimo wszytsko się kocha......?!:(
Dodaj komentarz