BZDURY
Komentarze: 6
Winobranie sie konczy.Jutro Myslovitz.Poza tym zmeczenie.Nadmiar obowiazkow sprawia,ze ciagle chodze przemeczona.Z tego wszystkiego odechciewa mi sie nawet jesc(co pozornie wydawalo sie niemozliwe).Zle sie czuje.Moze nie chodzi o samo psychiczne samopoczucie.Tu chodzi raczej o moj fizyczny stan.Odzwyczailam sie od wstawania o 6.45,od ciaglego stresu,pospiechu.Ciekawe kiedy w sie w koncu przyzwyczaje do tego,co mnie aktualnie otacza,zeby nie powiedziec-przerasta.A przeciez najgorsze dopiero przede mna.No ale dosc narzekania.Jakos sobie z tym poradze...chyba...
W brzuszku dalej lataja motylki.Mnostwo ich tam zamieszkalo:)Dzieki nim czuje,ze zyje i mimo,ze ostatnio jakos niedobrze sie ze mna dzieje j-z nimi jakos tak mi lzej:)Kocham.A to najpiekniejsze uczucie na Ziemi.Nareszcie wiem,co znaczy prawdziwa milosc.Bezinteresowna.Zrodzona z przypadku.Pielegnowana prawie rok.Jeszcze wiele przede mna(nami).Ale wiem jedno-bez Niego nic nie mialoby sensu.Byloby zle.Okropnie wrecz.Wrrr!!!
Poza tym Slonce.Wrzesniowe.Chlodniejsze niz zwykle.Ale i tak cudowne.
No i perspektywa imprezy tego wieczoru.
Ach!:] Ide sie zrelaksowac troszke,potanczyc...Brakuje mi tego.
Mam nadzieje,ze impreza sie uda i wroce zadowolona...
Tymczasem...pedze do fryzjera...Musze przeciez jakos wygladac,prawda?!:P :*
Dodaj komentarz