JA ON ONI -moj swiat
Komentarze: 5
Nawet nie zauwazyłam,że "stuknęła" mi juz setka:))Tak!Setka!!!Notek rzecz jasna:)I sama sie sobie nadziwić nie mogę.Nie wierzyłam,że ten blog przetrwa tak długi okres czasu.Nie przypuszczałam.A jednak-udało się.Przy okazji chciałabym bardzo bardzo serdecznie podziekowac tym Kwiatuszkom,które odwiedzają salmę:)Cierpliwe jestescie,a to godne pozazdroszczenia:)Dzięki tym najbardziej wytrwałym wciąz tutaj jestem...Nieobecna ciałem,ale wszechobecna duszą,która przeciez przewyzsza wszelkie dobra fizyczne...Przy okazji przepraszam,że nie istnieją na tym blogu tzw."linki"...Z pewnościa gdyby istanialy...umiesiciłabym tam pseudo...?kazdej z Was.Szczerze mowiac miałam juz wiele razy ochote umiescic tu jakis profesjonalny szablon...,ale za kazdym razem jakos mi sie"odwidywalo"...:)Dlaczego?Bo od poczatku chcialam,żeby ten blog byl jak najprostszy.Jak najbardziej skromny(co nie oznacza,ze blogi z szablonami sa nieskromne:)Ale jakos tak od poczatku jest tu tak ciemno i pusto,bez grafiki...Byc moze zbędnej w moim przypadku.Najwazniejsze sa slowa.I wlasnie to sie dla mnie liczy.Niewykluczone,ze w koncu zmienie zdanie i zobaczycie tu kiedys "linki","sentencje"....jakis ...ciekawy lub mniej obrazek..zdjecie.Nie wiem.Na dzien dzisiejszy niech bedzie jak jest...:)
W tle znów...Ania Dabrowska...Mam do Niej chyba jakąś słabość...Nie potrafię się powstrzymać.Ale to chyba dlatego,ze teksty jej piosenek mogłyby byc trescią...każdej z moich kolejnych notek...Te słowa to moje zycie.Moj tzw.świat...
Czasem chce mi sie płakac...jak kazdemu.W tej chwili mam mieszane uczucia.Z jednej strony ból,tęsknota za osobą,która odmieniła moje życie.Z drugiej zaś radość,że juz coraz bliżej Naszego spotkania..Gdy wczoraj wieczorem usłyszałam TEN głos poczułam coś w rodzaju duchowego odrodzenia.Nie ma Go tak krótko,a ja czuje sie jakbysmy się rozstali na zawsze.Ahhh!Jakie to byłoby straszne.Krzywdzace.Okrutne.Nic nie miałoby w takiej sytacji sensu.Ja straciłabym sens...Wszystko.Wszystko po kolei.Zawaliłby sie mój dziwny,ale jakże osobisty światek.Zawałiłby się nagle,nieoczekiwanie.Po co ja w ogóle tak sobie myślę?!Afffe!
Poza tym wszystko ok.Przygotowuje się na kolejne rozstanie,ktore juz niedlugo...Ale dzieki jednej z Was...(alex...:*)zrozumiałam,że te 19dni...to naprawdę niewiele.Poradzimy sobie.Wierze w to.Musze wierzyc,bo inaczej wszystko straciłoby jakikolweik sens...Kończe te moje wywody o wszystkim...i o niczym...Znikam gdzieś...najprawdopodobniej w okolicy dworca pkp...Dziadzia dziś do mnie przyjezdza:)Tak.Do wnusi swojej jedynej,kochanej:))
I moze choc na momencik zaświeci Słoneczko w moim nieogrzanym serduszku.
Licze na to.
Pzdr.Was :*
Dodaj komentarz