PRZEZNACZENIE?
Komentarze: 9
Jego twarz...
Uwielbiam ten widok...Od zawsze przechodząc obok robiło mi się dziwnie cieplutko...To było miluskie uczucie...Takie uskrzydlające...Od razu było mi lepiej,jakos tak weselej...Jednak mimo tego,że wydawał sie taki niezwyczajny nigdy nie myślałam i chyba nie dopuszczałam do siebie mysli,że go poznam a co dopiero...Myslałam:"Nieee To niemożliwe...Ja i On?!nieee!To jakaś niedorzeczność,pomyłka"...I nie było mi z tym źle.Stał sie On dla mnie celem,którego nie chciałam osiągać...Wystarczyło,że był.Że czułam to co czułam,gdy się mijaliśmy...To było wyjatkowe,intrygujace.I dziwne jest to,że ja...taka kochliwa kobietka nie wyobrażałam sobie niczego...nie chciałam robić nic,żeby Go poznać.Dlaczego?Myslę,że po prostu to moje urojone założenie,że i tak nic by z tego nie było,sparalizowało mnie w pewnien sposób.I dlatego przez dobre 2lata mijalismy się bez słowa.Jednak mimo to czułam wtedy coś dziwnego...coś specyficznego...Tak jakbyśmy sie znali...telepatycznie.Wystarczył mi sam Jego widok bym była szcześliwsza...I nie było mi żal,że Go nie znam,bo nawet nie pomyslałam,ze moglibysmy się poznać...Mieszkamy na tym samym osiedlu,blisko siebie,dlatego wyszłam z założenia,że skoro nigdy nie zamienilismy ze sobą słowa to już to nie nastapi.Nie można powiedzieć,że zlekceważyłam to co czułam.To ciągle we mnie mieszkało,było gdzieś w środku.Odrzucałam mysl,że to mogła byc miłośc od pierwszego wejrzenia...To wydawało mi sięn tak infantylne..banalne...Jednak teraz z perspektywy upływającego czasu,zaczynam mysleć,że chyba się myliłam mysląc,ze to głupie...Bowiem podobna sytuacja(do tej tutaj opisywanej)już nigdy mi sie nie przytrafiła.Albo kogos znałam i kochałam,albo nie znałam i był mi obojętny.Ale z Nim było inaczej..od zawsze...Najdziwniejsze jest to,że w momencie kiedy nasze "mijania"bardzo się ograniczyły...i On jakoś zniknąl mi z oczu,podejrzany zbieg okoliczności,który był upozorowany przez naszego wspólnego kumpla-doprowadził do tego,że się poznaliśmy....I doszło do pierwszego,potem drugiego spotkania...Coś od razu zaiskrzyło...ale nie tak jak mi się to wcze śniej zdarzało...Potem były kolejne spotkania...z tą mała ale jakze istotna roznicą...ze juz bylismy razem...Nie wiem jak to sie stalo i do dzis(minelo pol roku)w pewnych momentach nie wierze w to co mnie spotkalo...To chyba było po prostu gdzies zapisane...Bo ja juz nie potrafie bez Niego zyc...
Dodaj komentarz