Archiwum 09 kwietnia 2005


kwi 09 2005 droga do nikąd
Komentarze: 8

Wiecie jak to jest stracić przyjaciela?

Zawsze było dobrze.Miło,ciepło.Były niekończące sie rozmowy.Poważne i te trochę mniej...Były wspólne wyjścia,herbatki,pogaduszki,imprezy.Była wspólna jesień ,zima...wiosna,wspólne wakacje,plany.Nasz świat.Pełen nieoczkiwanych zdarzeń,pełen nowych doświadczeń.Poznawałyśmy się codziennie "na nowo".Można było iść do teatru,kina,kawiarni czy na zwyczajny spacer"przed siebie"(byle z dala od domu).Rozumiałysmy sie bez słow.Wszystko?sobie mówiłyśmy.Jak to się mówi-błogo...A teraz...Każde spotaknie to przejscie przez pewnego rodzaju mękę.Chłód,brak tematów,dziwne reakcje.Czasem czuję,że zupełnie się od siebie oddaliłyśmy.Wina lezy jak zwykle po obu stronach,to fakt...Prób naprawy takiej sytuacji było sporo.Mimo to-nie skutkują.Wydawało się,że juz zawsze bedzie nas łączyło coś wyjatkowego.Jak widać...myliłyśmy się.Tak mi ciężko tracić tę przyjaźń...z dnia na dzień...Jest mi cholernie przykro,że się tak dzieje,ale już chyba nie mam na to wpływu.Nasze drogi zupełnie się rozchodzą,stajemy sie dla siebie obce.Czuję,że nie da się już tego zmienić:(Jestem bezsilna.Niby tak wiele o tym rozmawiałyśmy,niby strałyśmy sie polepszyć sytuacje.Rezultat jest odwrotny.Ze wspólnego wyjazdu do Włoch (prawdopodobnie)nici...To samo jesli chodzi o wspólny Wrocław,mieszkanko na poddaszu(na okres studiów).Dlaczego tak jest?Dlaczego nadchodzą chwile,kiedy własny przyjaciel zaczyna stawać sie zupełnie obcy?

salma8 : :