Aktualny stan mojej duszy?Radosc chcaca pokonac wszelkie smutki.
Uzywajac dwoch banalnych slow:"jest dobrze".
Nie moge narzekac.
Bo niby na co?Na to,ze koncza sie tak wspaniale wakacje?Na to,ze juz nie bede miala zbyt wiele wolnego czasu?Na to,ze znow wroce do tej codziennej szkolnej rutyny?Na to,ze znow bede musiala ogladac twarze osob,ktorych nie darze wileka sympatia?Na to,ze znow bede zyla w wirze obowiazkow?Na to,ze bede musiala przez to wszystko ograniczyc spotkania z B.?Na to,ze w ogole nie bede miala czasu "zwyczajnie sie wyluzowac"?Na to,ze pojawia sie stresy i niesprawiedliwosc?...
Wystarczy?
Nie no...Naprawde nie ma na co narzekac.Jest git.Zeby nie powiedziec cudownie...
Marzenia dopiero zaczna sie spelniac.
Po co mi wakacje?Beztroskie zycie?Spotkania z kazdym o kazdej porze?
Wole uczyc sie ulubionej chemii......fizyki.Wole byc wkurzona z dnia na dzien bardziej.
Wole zeby ktos ustalal charmonogram mojego dnia.
Wole zeby ktos decydowal za mnie,co mam robic.
Wole byc"pod kontrola".
To by bylo na tyle.
Ide zaszyc sie gdzies w kacie mojego "wielkiego"pokoju.
Wlacze Tracy Chapman i zapomne o tej notce.
Zapomne o wszystkim co mnie czeka...