"Kto potrafi cieszyć się w dobre dni,temu bedzie lepiej także i w złe dni..."
Chyba ostatnio przesadziłam i wyolbrzymiłam sprawę.Wcale nie było tak tragicznie i gdy czytam ostatnią notkę uśmiecham się sama do siebie,bo wydaje mi się,że nie powinna tak wyglądać.
Są wakacje.To już znaczy bardzo wiele,prawda?
Cały lipiec pracuję w sklepiku,żeby zarobic na sierpniowe wyjazdy.Ciężko nie jest.Poza tym kurs prawa jazdy idzie coraz lepiej.W serduszku cieplutko,a moze nawet gorąco.Słoneczko świeci,zakochani wyszli z ukrycia,wszystko takie słodkie dookoła.Nie wiem, czego chciec więcej...
Trzeba się w końcu nauczyć cieszyc kazdą chwilą,nawet gdy nie przynosi nic rewelacyjnego,ponadczasowego.Bo te drobne chwile tworzą secenariusz naszego życia,które tylko pozornie niektórym wydaje się byc nieciekawe.Bo jesli spojrzeć na wszystko z perspektywy czasu...Nie jest źle i zawsze jest co wspominac.
Od dziś koniec z narzekaniem i wyolbrzymianiem swoich "problemów"!
Jest przeciez wielu ludzi,przy których moje kłopoty są prawdziwymi błahostkami...
Just smile:)