Komentarze: 3
Co za dzień.Zawsze jak czuję się wyjątkowo źle odczuwam potrzebe napisania czegoś na blogu.Wiele osób uważa ,że blogi to dziecinada i chore zapiski zbuntowanych nastolatków...Wielokrotnie spotkałam się ze złymi opiniami na temat blogowania.Ale nigdy,przenigdy nie przeszkodziło mi to w tym,aby dalej tutaj pisać.Wszyscy Ci,którzy traktują bloga jako pewnego rodzaju terapię zrozumieją o czym piszę.Tylko ludzie,którym blogi w czymś pomagają sa w stanie pojąć sens istnienia tego "wirtualnego pamiętnika"...
Ja znam wartość tego świata.Świata,który na nieszczescie czesto tworzony jest "pod publikę"(pisze tu o bazsensownych blogach,z jakimi się spotkałam...gdzies tam..kiedyś..."zwariowany aniolek"itp:P)Ale warto zauważyc rowniez te blogi,na ktorych odnaleźć można cos zupelnie bezinteresownego,prostego,ale jakze szczerego(lifesucks,niewidzialn-a i pozostałe moje blogowe pocieszycielki:))Tak milo mi sie robi w serduszku jak czytam Wasze komentarze.To niby tak banalne.Ale tak podbudowujące.Naprawdę nie jestem w stanie wyrazić tego,jak mi czasem pomagacie...:*thx!!!
No a teraz cos o tym jak sie czuje.
Benadziejnie jest...co tu duzo mowic....a raczej pisac...
Zatkany,na maxa zaczerwieniony nos...
Chrypa...i coś upierdliwego w gardle:P
Staram się nie odzywac,bo wymaga to ode mnie wielkiego poświęcenia...
Poza tym-szkoła...tak wiem...jeszcze pare dni...
Ale cięzko jest...Sprawdzian za sprawdzianem...a sił coraz mniej...
W domu wyjatkowo napięta sytuacja...lepiej nie rozwijać tego wątku...
Poza tym wszyscy...no moze niezupelnie...ale w wiekszosci...dzialaja mi na nerwy...a raczej szczątki moich nerwów...
Pogoda w kratkę.
Brak czasu.
Niepotrzebne konflikty.
Najczęściej z samą sobą...
Wspomnienia...
Dystans
Chyba już tylko pozostała nadzieja...
I myśl..."że przecież może być jeszzce gorzej..."