Komentarze: 1
Ogarnia mnie beznadziejnosc...Ciezko mi sie do tego przyznac...ale tak naprawde jest...Popadlam chyba w jaks rutyne.Kazdy tydzien wyglada mniej wiecej tak samo.Po szkole nie mam na nic ochoty...:PCiagle musze sie czegos uczyc i tak naprawde nie mam czasu na to zeby sie zrelaksowac...No moze w weekend....Ale w porownaniu do tego ile chcialabym zrobic,ile mam pomyslow...to te dwa wieczory w tygodniu spedzone w grupie fajnych ludzi jakos mnie nie satysfakcjonuja...Ciesze sie z tego ze moge sie wyluzowac ale tak do konca nie mam na to szansy...Nawet nie zdarze sie obejrzec za siebie a juz jest poniedzialek...I znow dol...kac moralny...Dlaczego znow musze ruszyc dupe i isc tam gdzie wcale nie mam ochoty spedzac minimum7-iu godzin?!....To takie...niesprawiedliwe!!!Pocieszam sie ze nie jestem sama..Ze osob ktore czuja to co ja jest mnostwo ale jakos mnie to nie przekonuje....Nie wiem dlaczego ale po prostu taka jestem.Jak mi cos nie pasuje to strasznie sie w*******!!!:)))Rozumiem..taka jest kolej rzeczy..taki jest juz los ucznia..kogos kto chce cos w zyciu osiagnac...I choc zdaje sobie sprawe ze bedzie jeszcze gorzej to i tak zle sie czuje..:/Chyba tak juz pozostanie...czakam tylko na moment kiedy przczytam te notke i zrobi mi sie wstyd.....Dlaczego?Bo w koncu zrozumiem jaka bylam slepa i glupia.I bede miala do siebie pretensje ze nie umialam docenic tego co posiadalam....To naprawde zalosne...Jak czlowiek potrafi sobie skomplikowac zycie:Phehehe.Dobra koncze te wywody...I tak wiem ze nikt mnie nie zrozumie:PTo normalne...Nie przejmujcie sie:)))